Słońce
zdążyło dotrzeć już do mojego łóżka. Bardziej zakryłam głowę kołdrą i głośno
westchnęłam. Mruknęłam z niezadowolenia. Czy to słońce nie może pojawiać się jakieś
cztery godziny później? Odkryłam się, a do moich oczu uderzył granat pokoju. Na
jednej ze ścian znajdowała się fototapeta z białą panterą. Była ładna i dobrze
wyglądała jako tło na filmikach. Przeciągnęłam się, po czym wstałam ze swojej
świątyni snu. Podeszłam do ogromnej, bukowej szafy, żeby wybrać ubranie na
dzisiaj. Porozwalałam całą jej zawartość i z dna szafy wyciągnęłam czerwone
rurki, bokserkę w czarnobiałe paski, szelki z ćwiekami i skarpetki w kocie
mordki. Podreptałam do łazienki, w której już urzędował mój starszy brat. Z
Fabianem mieliśmy bardzo bliskie relacje. Żadne z nas nie krępowało się chodzić
przy drugim bez ubrania.
-Ładnie to tak, wchodzić do łazienki, gdy biorę prysznic,
lady?- zielonooki wyszedł z kabiny i przeciągnął dłonią po włosach. Odwróciłam
wzrok od ciała Fabiana. Niestety mój brat był cholernie seksowny i pociągający.
Każda dziewczyna ma grzeszne myśli, gdy na niego patrzy.
-I tak jesteś brzydki.- mruknęłam pod nosem i ściągnęłam ze
sznurków na bieliznę. Zrzuciłam z siebie piżamy, szybko znalazły swoje miejsce
w pralce. Naciągnęłam na siebie majtki i poprosiłam Fabiana o zapięcie mi
stanika. Odkręciłam zimną wodę, po czym nachyliłam się nad wanną. Zaczęłam
obmywać twarz i szorować włosy. Szampon pachniał słodkimi wiśniami. Lubiłam ten
zapach, pewnie tylko dlatego, ze ojczym miał na nie uczulenie. Fabian ubrany
już w szary podkoszulek z jakimś nadrukiem i czarne rurki przylgnął do moich
pleców.
-Roxi, kochanie…- mruknęłam na znak, że może zacząć prosić o
śniadanie. - … mówiłem ci, że uwielbiam twoje gofry?- zaśmiałam się wesoło i trysnęłam
w brata wodą z prysznica.
-Zrobię ci gofry, jak ty mi kawę, skarbuś.- spłukałam pianę
z blond włosów i wycisnęłam z nich większość cieczy. Chłopak sięgnął po
czerwony, puchowy ręcznik i dokładnie wytarł mi włosy. Nie wiem jak on to
robił, ale zawsze jak je suszył to dosychają maks kwadrans. Ubrałam się we
wcześniej przygotowany zestaw i zrobiłam lekki makijaż. – Chore z nas
rodzeństwo.
-Nope.- zaprzeczył i po chwili dodał. – Po prostu się
kurewsko kochamy. – zaczęliśmy się śmiać, a mama zawołała nas na
śniadanie. Wdrapałam się bratu na plecy
i zeszliśmy razem na dół, do kuchni. Jak zwykle dało się czuć mięso. Jak Tomas
może jeść karkówkę o dziewiątej? Mama jak zwykle sączyła jedynie jogurt
brzoskwiniowy. Blondynek postawił mnie na kafelkach i wyciągnął z szafki
gofrownicę. Ja zajęłam się robieniem ciasta, a braciszek kawą.
-Fabian, jakieś nowe wieści z wczoraj?- nasz ojczym lubił
mieć wszystko pod kontrolą. Jedyne czego nie miał to nasze (w sensie moje i
Fabiana) finanse. Ja zarabiałam na youtube i od czasu do czasu pomagałam cioci
w piekarni, a chłopak pracował w sklepie ze sprzętem i odzieżą sportową. Niektórzy
uznawali nas za „pierdolonych bogoli”. Na kasę trzeba sobie zapracować, a nie
żebrać od rodziców i marudzić, że nigdy nie mają kasy. Mama nie pracuje, bo
zajmuje się domem i nosi pod sercem potomka Tomasa, ojczym jest elektrykiem w
dobrze prosperującej firmie i dość sporo zarabia.
-Żadne. Robota, boisko, spotkanie z Alison i GTA.-
opowiedział w skrócie jak zwykle to robił. A tak, Alison. Jest z Fabianem dwa
tygodnie. Nie cierpię jej, ma na twarzy kilogramy tapety i dla wszystkich wokół
jest podłą szmatą. Jak pytałam brata dlaczego z nią jest zawsze odpowiadał: „Kocham
ją za jej charakter, miśku”. Oh, żeby tylko on go znał tak dobrze jak inni. W
sumie nawet nie wiem czemu ona z nim jest, dla kasy? Dla popularności w szkole?
-A jak u mojej córusi?- mama wyrzuciła puste opakowanie po
jogurcie do kosza na śmieci, a ja się uśmiechnęłam. Mama zawsze traktowała mnie
jak oczko w głowie. Byłam jej upragnioną córeczką.
-Nagrałam wczoraj nowy filmik na kanał, wyszłam z Brucem i
Marthą na pizzę, zmontowałam vloga i odebrałam ciekawy telefon.- Tomas uniósł
jedną brew do góry, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy, na co Fabian dźgnął mnie
łokciem w bok. Zachichotałam.- Nie powiem wam! Jak tu się zjawią to wyjaśnię o
co chodzi.
-Jak zwykle nic nie powiesz.- blondyn się nadąsał, a ja mu
dałam buziaka w policzek. Lubiłam utrzymywać z nim takie kontakty. Nieważne jak
to wygląda i brzmi. To mój brat i nic, nigdy tego nie zmieni. Wlałam do
urządzenia ciasto i czekałam, aż upieką się gofry. Wyciągnęłam z lodówki chudy
twarożek i truskawki. Wrzuciłam biały ser do miski i rozciapciałam go widelcem.
Następnie włożyłam tam jakieś dwanaście truskawek , po czym zaczęłam jeść swoje
śniadanie. Usiadłam na blacie kuchennym, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. – Proszę!
-Dzień dobry państwu, cześć Fabian.- Martha podeszła do nas
i dała nam po buziaku w policzek. – O masz truskawki!- wyciągnęła z mojej miski
dwa owoce. Połknęła je w błyskawicznym tempie.
-Co tak z samego rana, kochana?- mama usiadła na jednym z
krzeseł przy stole i szeroko się uśmiechnęła. Lubiła obecność Windosn, mimo że
nie przepadała za jej rodzicielką. Poważnie, one się wręcz nienawidzą. Czemu?
Powód jest strasznie śmieszny, otóż kiedyś, jeszcze w liceum pokłóciły się o „przystojniaka”
i strzeliły na siebie ogromnego focha. Wiecie co w tym jest najlepsze? Że teraz
ich obiekt westchnień jest starym kawalerem i hoduje gekony…
-Miałam pomóc Rox w rozstawianiu sprzętu, a właśnie! Indiś
się trochę spóźni, wiesz. Trzeba wyprowadzić Strucks’a. Zapomniałam ci wczoraj powiedzieć,
wiesz że Camilla zmienia szkołę? Dwa dni temu się o tym dowiedziałam, a wiesz
że plotki docierają do mnie jako pierwszej.- brat zaliczył facepalm’a i
przysiadł obok Champa oraz Druell. To nasze domowe zwierzątka. Pies to Jack Russel
Terier, a suczka Ogar Polski. W każdym
razie, Fabian nienawidził kiedy Martha zaczynała swoje wszystkie nowinki, bo
często długo jej się buzia przymknąć nie mogła.
-A od kiedy to ty się Camillą przejmujesz?- mruknęłam pod
nosem i wyciągnęłam gofry tak, żeby się nie oparzyć. Nie byłabym jednak sobą
gdybym tego nie zrobiła. Syknęłam cicho i szybko podłożyłam rękę pod zimną
wodę. Blondas ruszył tyłek do szafki, skąd wyjął plasterek.
-Ty głupia niezdaro.- warknął i zabrał moją dłoń spod
strumienia. Plasterek w Kubusia Puchatka
znalazł się na moim serdecznym palcu. – Uważaj na siebie. – Zasalutowałam, po
czym podałam mu gofry z bitą śmietaną i jagodami. Tak, to jego ulubione danie.
-No w każdym razie, wcale się nią nie przejmuję. Ja się po
prostu cieszę, że wreszcie ta menda zniknie ze szkoły. – przekręciłam oczami i
weszłam razem z brunetką do pokoju. Rozstawiłam lampy pod dobrymi kontami, a
Martha zajęła się kamerą oraz statywem. – Fabiś! Przynieś od siebie krzesło
obrotowe!
-MOŻE HORANA DO TEGO?!- usłyszałam zza ściany, ale po chwili
braciszek pojawił się z czarnym meblem. Ustawił je obok mojego szarego. – Dobra
to do czego ci dwa siedziska?- uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na
zegarek. Za godzinę powinni tu być.
-Dokładnie za sześćdziesiąt minut się dowiecie, a teraz
Marthuś. Musisz się przebrać.- dziewczyna ściągnęła brwi i przekrzywiła głowę w
prawo, ja za to podeszłam do szafy i rzuciłam w nią różową sukienką, która
swoją drogą była jej. Lubiła zostawiać u mnie rzeczy. Chyba otworzę Lombard… -
Won do kibla, później zobaczysz po co to było. – westchnęła i poszła do
łazienki, od razu jak wyszła brat się do mnie przykleił.
-Pogramy w Jengę?- spytałam, a chłopak zaprzeczył ruchem
głowy.
-Mam ochotę na makao.- zaczęłam się śmiać, ale wyciągnęłam z
szuflady biurka talię kart. Usiedliśmy na białym dywanie, drzwi się uchyliły i
wpadł przez nią Zyziek. Nasz dachowiec. W sumie nie, mój dachowiec. Wskoczył na
łóżko i zwinął się w kłębek na poduszkach. W tym czasie Fabian zdążył potasować
i rozdać karty. Zaczęliśmy grę, a Martha wsiąkła w łazience, zapewne
przeglądając wszystkie moje kosmetyki.
♣
Mój
budzik rozbrzmiał ogłaszając godzinę zero. Wyłączyłam go i podeszłam do okna,
gdzie parkował już pięcioosobowy samochód. Czyżby przyjechali bez menagera?
Wskazałam dłonią na swoich towarzyszy, a właśnie. W między czasie zdążył dojść
i Bruce. Z samochodu wyszli najbardziej znani nastolatkowie na świecie.
Spojrzałam na reakcję Marthy, oczy wychodziły jej na wierzch, a dolna warga
sięgała podłogi.
-Zamknij paszczę, bo Horan będzie miał nie lada bekę.-
Fabian przymknął jej usta, na co zachichotaliśmy. Chwilę potem mama zawołała
mnie, powiadamiając o przybyciu gości. Zeszłam na dół w towarzystwie kiciusia i
przyjrzałam się każdemu chłopakowi z osobna. Uśmiech wkradł się na moją twarz.
Podeszłam do nich i przedstawiłam się.
-Cześć jestem Roxanne Machin, dziękuję za przyjęcie
zaproszenia do SunshineVlog.- pierwszy podszedł do mnie lokowaty szatyn i uścisnął
moją dłoń.
-Jestem Harry Styles. To dla nas przyjemność cię poznać.
Każdy z nas subskrybuje twój kanał od samego początku. Często w piekarni, gdy
nie było klientów oglądałem nowe filmiki. – zaśmiałam się, po czym przywitałam
z resztą zespołu.
-Liam. Ten od bajek.- zaśmiałam się i jemu również
uścisnęłam rękę.
-Niall Horan. Mam nadzieję, że przygotowałaś w miarę fajne
challenge!- przytulił mnie, a ja poklepałam go po plecach.
-Myślę, że są okej.- odpowiedziałam.
-Louis Boo Bear Tomlinson. Masz tu gdzieś łazienkę?-
parsknęłam śmiechem i powiedziałam mu dokładną drogę do toalety.
-Zayn.- ah, pan tajemniczy.
-Dobra, to chodźmy na górę. Tam już wszystko jest
przygotowane. – chłopcy poszli do mojego pokoju i po drodze krzyknęli do
Louisa, gdzie ma skręcić, aby do nas dojść.
♣
Po
wszystkich przywitaniach i tym podobnych, na pierwszy ogień poszedł Liam.
~
Tak przedstawia się pierwszy rozdział. Zwaliłam końcówkę, no ale jak inaczej ich wszystkich sobie przedstawić? xD Liczę na 3 komentarze, a dodam next. ^^
jejciu supeeer <3
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na next! :*
Super się zapowiada na prawdę ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na nn;D
Cudo <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada!
Czekam na nn ;>
jejciu jejciu, ale czad!! zajebiście sie zapowiada!! czekam na nexta weny i buziole ;**
OdpowiedzUsuńMoże Horana do tego?, you make my day!
OdpowiedzUsuń